Jako, że pojeździliśmy trochę po kraju, próbując żywić się podczas podróży stwierdzam -polskie jedzenie przydrożne jest niejadalne. Przykładem kotlet na zdjęciu z przydrożnej restauracji w centralnej Polsce – kotlet bez smaku, marchewka jak wiór, ziemniaki smażone z vegetopodobną posypką. Całość – świństwo. Jedzenie na tym poziomie jest normą w większości polskich restauracji, zajazdów, moteli, karczemnych karczm.
Nigdy w życiu, nigdy nie sądziłem, że będę z utęsknieniem wypatrywał McDonald’s przy drodze by zjeść w czystości, smacznie (w porównaniu) i miło.
nigdy nie mów nigdy 😀
(ta marchewka to mnie zawsze wkurza)
a jakie jest pana zdanie o buraczkach?
jak byłem mały i mama zrobiła to mi smakowały
a teraz to nie wiem bo nie jem buraczków w knajpie
i całe szczęście
ale buraczkı sa dobre
Jasne, ale nie w przydrożnych polskich przybytkach.